Marsz odkotwiczenia Żeglarska tekst piosenki oraz tłumaczenie. Obejrzyj teledysk z Youtube i posłuchaj mp3 z YT. Sprawdź chwyty na gitarę. Dodaj Swoją wersję tekstu i chwyty gitarowe.
Na pokładzie od rana Ciągle słychać bosmana. Bez potrzeby Cholernie się drze. Choćbyś ręce poranił Bosman zawsze cię zgani I powiada zrobione jest źle. Choćbyś ręce poranił Bosman zawsze cię zgani I powiada zrobione jest źle. Jeszcze raz czyścić działo. Co wam chłopcy się stało? Jak do żarcia To każdy się rwie.
"„Sen marynarza” – RETRO BAND Na okręcie od rana, ciągle słychać bosmana. Bez potrzeby piekielnie się drze. Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze cię zgani, I powiada: „Zrobione jest źle!”. Co wam chłopcy"
Na koniec Żeglarska tekst piosenki oraz tłumaczenie. Obejrzyj teledysk z Youtube i posłuchaj mp3 z YT. Sprawdź chwyty na gitarę. Dodaj Swoją wersję tekstu i chwyty gitarowe.
Albo "Bosman": "Na pokładzie od rana ciągle słychać bosmana, bez potrzeby cholernie się drze. Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze cię zgani i powiada: zrobione jest źle. Jeszcze raz czyścić działo, cóż wam chłopcy się stało? Jak do żarcia, to każdy się rwie.
Kean kociol - Tekściory.pl – sprawdź tekst, tłumaczenie twojej ulubionej piosenki, obejrzyj teledysk.
5gKVb5m. Szanty polskie Szanty - w XVIII- i XIX wieku służyły za piosenki, które narzucały tempo pracy wioślarzy – żeglarzy tak by w terminie dopłynąć w wyznaczone miejsce, ale przede wszystkim aby wszyscy równo wiosłowali. Szanty były często śpiewane przez samych wioślarzy, często śpiewał je też szanty men czy chór szantowy. Warto wspomnieć, że w latach 70 i 80 XX wieku Polska była jednym z czołowych krajów na świecie w kwesti szant. Było to pewnego rodzaju zagłębie zespołów szantowych i twórców. Polscy żeglarze w zagranicznych portach imponują znajomym żeglarzom z innych krajów bogactwem repertuarowym, a liczba odbywających się w Polsce co roku festiwali szantowych jest przekracza 100. Szanty są piosenkami bardzo chętnie śpiewanymi zarówno na rejsach czy kursach żeglarskich przez żęglarzy i przyszłych żeglarzy, ale też przez harcerzy. Zbiór szant nazywa się śpiewnikiem szantowym. W śpiewniku takim znajdziemy teksty szant wraz z chwytami na gitarę. Czasami podana jest krótka historia powstania danej szanty oraz jej twórca oraz autor muzyki. Pieśń wielorybników pieśń wielorybników - ta pieśń żeglarska wykonywana przez polski zespół szantowy Stare Dzwony. Autorem słów, do muzyki jest Marek Szurawski. Szanta ta posiada dwa tytuły: Śmiały harpunnik" oraz "Nasz Diament" ma również wersję angielską - "The Bonny Ship The Diamond". Jest to dość popularna piosenka, która opisuję pracę wielorybników polujących na wielkie wieloryby w celu zdobycia ich mięsa, tranu i innych części, które można później Nasz „Diament” prawie gotów już, a e W cieśninach nie ma kry. a e Na kei piękne panny stoją, a G a W oczach błyszczą łzy. Kapitan w niebo wlepia wzrok, Ruszamy lada dzień. Płyniemy tam gdzie słońca blask Nie mąci nocy cień. a Ref.: A więc krzycz och! Och! G a Odwagę w sercu miej. d Wielorybów cielska groźne są, a G a Lecz dostaniemy je. panno, po co łzy, Nic nie zatrzyma mnie, Bo prędzej w wodach kwiat zakwitnie, Niż wycofam się. No nie płacz, wrócę tu, Nasz los nie taki zły, Bo da dukatów wór za tran I wielorybie kły. Ref.: A więc... deku stary wąchał wiatr, Lunetę w ręku miał. Na łodzi, co zwisały już Z harpunem każdy stał. Dmucha tu i dmucha tam Ogromne stado w krąg. Harpuny, wiosła, liny brać I ciągnij brachu ciąg! I dla wieloryba już Ostatni to dzień, Bo śmiały harpunnik Uderza szantę Pieśń wielorybników ? Skomentuj dlaczego ją lubisz. Bosman Bosman – to szanta opisująca los marynarzy Marynarki Wojennej dowodzonej przez wymagającego bosmana. Piosenka ta odzwierciedla codzienne zmagania żołnierzy, którzy muszą wykonywać polecenia dowódcy. Dowiadujemy się z niej jakie czynności wykonuję się podczas długich kilkumiesięcznych rejsów, np. czyszczenie działa, mycie pokładu czy buchtowanie lin. Bosman to nie tak bardzo popularna pokładzie od rana | a C Ciągle słychać bosmana, | a A7 Bez potrzeby cholernie się drze. | d a Choćbyś ręce poranił, | | A7 d Bosman zawsze Cię zgani | | a I powiada - "Zrobione jest źle!" |bis (i następne) | E7 a 2. "Jeszcze raz czyścić działo, Cóż wam chłopcy się stało? Jak do żarcia, to każdy się rwie. To nie balia, nie niecka, Trzeba wiedzieć od dziecka, Że to okręt wojenny 3. Ale czasem się zdarzy, Że się bosman rozmarzy - Każdy bosman uczucie to zna. Gdy go wtedy poprosisz, Swą harmonię przynosi, Siada w kącie na rufie i gra. 4. Opowiada o morzach, O bezkresnych przestworzach I o walkach, co przeżył on sam. O dziewczętach z Bombaju, Co namiętnie kochają I całują tak mocno do krwi. 5. A gdy spytasz go tylko, O czym marzył przed chwilką, Czemu nagle pojaśniał mu wzrok? Mówi: "W Gdyni, w Orłowie, Będę chodził na głowie, Tak mi przypadł do serca ten port." 6. Bosman skończył, wiatr ścicha, Aż tu nagle, u licha! Pojaśniało coś nagle we mgle. Poznał bosman, jak cała Polska w blaskach wstawała, Na pokładzie okrętu Powroty Powroty – bardzo popularna szanta chętnie śpiewana podczas żeglarskich wieczorów przy ognisku. Szanta ta jest chętnie grana gdyż zawiera duży ładunek emocjonalny a dodatkowo 4 podstawowe akordy nie sprawiają trudności nawet początkującym adeptom żeglarstwa. Tematem tej piosenki żeglarskiej jest miłość. Miłość trudna, nieszczęśliwa kobiety do mężczyzny – żeglarza. Uczucie to jest obarczone cierpieniem, gdyż ów żeglarz większość swojego czasu spędza na morzu z dala od ukochanej. Jego powroty są pełne niespodzianek i niepokoju. Boję się nieba w Twoich oczach, Jeszcze drżysz ze zmęczenia i potu, Świat chcesz dzielić na białe i czarne, Miły, boję się Twoich powrotów. D G A G D Boję się chmur nad Twoim czołem, Kiedy ręce do krwi otarte Dumnie kładziesz przede mną na stole, Miły, boję się Twoich powrotów. Drżysz jeszcze, oczy zamglone, Zrobisz wszystko, o co poproszę, Muszę wierzyć, przecież mnie kochasz. Krótka chwila i wracasz, Krótka chwila i wracasz, Krótka chwila i wracasz na morze. G A h G A G D Boję się morza w Twoich myślach, Kiedy jesteś do drogi już gotów, Leżysz przy mnie, oczy otwarte, Miły, boję się Twoich powrotów. Gdzie ta keja Gdzie ta keja – to bardzo popularna szanta wykonywana przez Robert a Szozda czy Jana Krawczyńskiego. Jest tak popularna jak Morskie opowieści czy Staruszek Jacht. Ta melancholijna piosenka żeglarska przedstawia tęsknotę żeglarza za morzem. Zyskała bardzo dużą popularność dzięki przyjemnej melodii, łatwym rytmicznym słowom i prostym tak ktoś przyszedł i powiedział: - Stary, czy masz czas? Potrzebuję do załogi jakąś nową twarz, Amazonka, Wielka Rafa, oceany trzy, Rejs na całość, rok, dwa lata - to powiedziałbym: Ref.: Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? Gdzie ta koja wymarzona w snach? Gdzie te wszystkie sznurki od tych szmat? Gdzie ta brama na szeroki świat? Gdzie ta keja, a przy niej ten jacht? Gdzie ta koja wymarzona w snach? W każdej chwili płynę w taki rejs, Tylko gdzie to jest? No gdzie to jest? Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż, Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz, W kompasie igła zardzewiała, lecz kierunek znam, Biorę wór na plecy i przed siebie gnam. Przeszły lata zapyziałe, rzęsą porósł staw, A na przystani czółno stało - kolorowy paw. Zaokrągliły się marzenia, wyjałowiał step, Lecz ciągle marzy o załodze ten samotny łeb.
Bosman Słowa polskie: Tadeusz Śliwiak a A7 Na pokładzie od rana ciągle słychać bosmana, d a Bez potrzeby na wszystkich się drze. A7 d a Choćbyś ręce poranił, bosman zawsze cię zgani E7 a (A7) I powiada zrobione jest źle. a A7 Chłopcy, cóż wam się stało? Jeszcze raz czyścić działo! d a Jak do kotła, to każdy się rwie! A7 d a To nie łajba nie niecka, trzeba wiedzieć od dziecka E7 a (A7) Że to okręt wojenny RP. a A7 Ale czasem się zdarzy, że się bosman rozmarzy d a Bo i bosman marzenia swe ma. A7 d a Gdy go wtedy poprosisz, swą harmonię przynosi, E7 a (A7) Siada w kącie na rufie i gra. Opowiada o morzach, o bezkresnych przestworzach I o walkach, co przeżył on sam, O dziewczętach z Bombaju co namiętnie kochają I całują tak mocno do krwi. A gdy spytasz go tylko, o czym marzył przed chwilką, czemu nagle pojaśniał mu wzrok, mówi: „W Gdyni, w Orłowie, będę chodził na głowie, tak mi przypadł do serca ten port”. Urwał bosman. Wiatr z cicha, aż tu nagle u licha Co tam jasno błysnęło we mgle. Ujrzał bosman jak z działa Polska w blaskach wstawała Na okręcie wojennym RP. Bosman Bosman (bsm.) - wojskowy stopień podoficerski w polskiej Marynarce Wojennej, odpowiadającysierżantowi w Wojskach Lądowych i Siłach Powietrznych. Jego odpowiedniki znajdują się także w marynarkach wojennych innych państw. Bosman jest najstarszym podoficerskim tytułem stosowanym na okrętach. Z języka angielskiego boat swain (skrótowiec bosun) oznaczał kierującego pracą na łodzi. W Polsce termin bosman pojawił się w XVI wieku. Podobnie jak w innych marynarkach wojennych dotyczył osoby, która wykonywała rozkazykapitana lub oficera i zajmowała się utrzymaniem porządku, konserwacją urządzeń, stawianiem żagli oraz wykonywaniem pozostałych prac pokładowych na okręcie. Z czasem, podobnie jak i inne tytuły bosmanprzekształcił się w stopień wojskowy. Stopień bosmana powstał w Polsce w 1921, wraz z pozostałymi pierwszymi stopniami wojskowymi w Marynarce Wojennej. Wcześniej, od 1918 używano zapożyczonego z Wojsk Lądowych stopnia sierżanta marynarki. W latach 1921-1997 bosman znajdował się w hierarchii przed bosmanmatem, a za starszym bosmanem. Od 1997 pomiędzy bosmanmatem, a bosmanem znajduje się stopień starszego bosmanmata. Przez cały czas istnienia bosman jest odpowiednikiem sierżanta. Stopień wojskowy bosmana jest zaszeregowany dla grupy uposażenia nr 5, a w kodzie NATO określony jest (wraz z bosmanmatem) jako OR-05. Tadeusz Śliwiak (ur. 23 stycznia 1928 we Lwowie, zm. 3 grudnia 1994 w Krakowie) – poeta, autor literatury dziecięcej, aktor, dziennikarz, tłumacz. Syn Władysława Śliwiaka i Anny z Wojtowiczów. Lata II wojny światowej spędził we Lwowie (gdzie ojciec był kierowcą), początkowo okupowanym przez ZSRR, a następnie przez hitlerowskie Niemcy. W 1945 r. przeniósł się do Warszawy, gdzie uczęszczał do Liceum im. S. Żeromskiego i w 1947 r. zdał maturę. Podjął studia na Wydziale Lekarskim w Warszawie, które przerwał. Potem podjął studia na wrocławskiej AWF, które również przerwał. Ostatecznie w 1948 r. przeniósł się do Krakowa i rozpoczął studia aktorskie w Państwowej Wyższej Szkole Aktorskiej i które skończył. Wśród jego kolegów byli Zbigniew Cybulski, Bogumił Kobiela, Leszek Herdegen, Kalina Jędrusik. W czasie studiów pracował jako aktor w Teatrze Rapsodycznym (1949-50), a następnie w Teatrze Poezji. Po ukończeniu PWST w 1953 r. przez kilka lat pracował jako aktor Teatru Starego im. H. Modrzejewskiej w Krakowie. W 1960 r. wycofał się z życia aktorskiego, ale nie zerwał z teatrem – był kierownikiem literackim w Teatrze Rozmaitości (1960-63). Z grupą poetów i plastyków utworzył magazyn literacko-artystyczny Zebra. Pracował w telewizji (1962-67 kierownik Redakcji Programów Artystycznych Telewizji Polskiej w Krakowie; w latach 1969-76 był autorem programów dziecięcych w Ośrodku TVP w Krakowie) oraz w redakcjach Magazynu Kulturalnego (gdzie w latach 1975-84 był redaktorem naczelnym) i Życia Literackiego (od 1952; w okresie 1967-90 był redaktorem działu poezji). Współzałożyciel i członek (w okresie 1967-72) krakowskiej grupy literackiej Barbarus. Od 1977 r. współpracował z Grupą Poetów i MalarzyŁazienki. Członek Konfraterni Poetów. Debiutował w 1947 r. wierszem Chaim we wrocławskim Słowie Polskim . Pierwszy tomik poetycki Drogi i ulice ogłosił w 1954 roku, a rok wcześniej poemat o Mikołaju Koperniku pt. Astrolabium z jodłowego drzewa. Po nich wydał kolejne tomy oraz wiele książek dla dzieci. Tłumaczył poezję rosyjską, w tym teksty Bułata Okudżawy i poezję węgierską. Napisał wiele piosenek, w tym takie szlagiery jakKrakowska kwiaciarka i Kocaraba oraz piosenki poetyckie, np. Niebieski młyn śpiewany przez Marka Grechutęi "Skaldow" . Był związany z Piwnicą pod Baranami, (jest autorem słynnej piwnicznej pieśni Ta nasza młodość). Członek ZLP od 1953 r. i nowego ZLP od 1984 r. (członek Zarządu Głównego od 1985 r.). Członek PZPR od 1961 r.
Dzień trzeci - 24 czerwca "Na pokładzie od rana ciągle słychać bosmana..." może i słychać ale nie na naszych łódkach, z tej prostej przyczyny, że nikt takiej funkcji nie pełnił. Budził nas zazwyczaj Piotr i to wcale nie zrzędliwym głosem. Umiał też w przeciwieństwie do bosmana z piosenki, docenić dobrze wykonaną robotę i pochwalić. Michał zgodnie z wczorajszą obietnicą zaserwował na śniadanie pyszne, cieplutkie tosty. Według męskiej części załogi miały one jednak pewną wadę, było ich zbyt mało. Moim zdaniem lekki niedosyt nie dokonałby spustoszenia w ich organizmach a wysmuklił sylwetkę i uczynił bardziej zbliżoną do męskiego ideału. Kobieta przytulając się do mężczyzny lubi czuć nie tylko jego okrągły brzuch. Ruch i gwar w portowej zatoczce sprawił, że szybko podnieśliśmy kotwicę i ostrożnie manewrując, wypłynęliśmy na otwartą przestrzeń. Maszty dumnie sterczące ku niebu, z żaglami, napęczniałymi wiatrem, prowadziły nas dalej na południe. Nidzkie to duże jezioro okraszone licznymi wyspami, które tutaj przybrały nazwę ostrowy. Największa z nich to Ostrów Królewski. Żeglowanie między wysepkami nie należy do łatwych. Halsuje się zazwyczaj krótko, często ostrzy i nieustannie reguluje żagle. Warto też mieć oko na inne łódki, bo w przesmykach między ostrowami o kolizję nie trudno. Maczek z trzepoczącą na wietrze banderą jak zwykle wyrwał do przodu i zniknął nam z oczu. Gdy zobaczyliśmy go ponownie wykonywał dziwny taniec na wodzie. Okazało się, że to nie taniec a manewry ćwiczebne " człowiek za burtą". Zabawa była fajna, ale skuteczność manewrów nie wróżyła dobrze rozbitkowi. Na szczęście rolę człowieka odegrał kapok, który z natury jest trudno zatapialny. Za archipelagiem wysp Nidzkie wyraźnie się rozszerza. Po zachodniej stronie tworzy szeroką na prawie 5 km zatokę Zamordeje Wielkie a po wschodniej wcina się w las wąską na ok. 300 m i długą na 1,5 km zatoką Zamordeje Małe. Rozległe zatokowe przestrzenie nie dają żadnej osłony przed szalejącym tu bezkarnie wiatrem, który dumny ze swej potęgi wściekle przeganiał po niebie chmurne baranki a nam chętnie rozerwałby żagle i położył na wodzie. Przyznam szczerze, że przeszedł mi po plecach całkiem spory dreszczyk i nie protestowałam, gdy kapitanowie wzięli kurs na mniejsze Zamordeje. Zakotwiczyliśmy na długo przed zachodem słońca w miejscu spełniającym prawie wszystkie warunki ziemskiego raju. Z dala od miejskiego zgiełku i nieustannego pośpiechu mogliśmy spokojnie rozkoszować się jego urokiem. Zacumowaliśmy, przy pomoście mocno już nadgryzionym zębem czasu, który choć trzeszczał pod nogami, pozwalał dotrzeć bezpiecznie do brzegu. Wysoka, piaszczysta skarpa prowadziła na olbrzymią polanę wprost wymarzoną na wieczorne ognisko. Z Agnieszką i Bodkiem postanowiliśmy spenetrować najbliższą okolicę. Ruszyliśmy ścieżką wzdłuż brzegu, która wiła się jak wstążeczka, ginąc co jakiś czas w gęstych zaroślach. Dach zielonych liści nie przepuszczał tu zbyt wiele słońca, dlatego wokół było mroczno i wilgotno. Gdy wspięliśmy się wyżej, ciepłe promyczki nadal nie chciały nas głaskać po plecach a zamiast ubitej ziemi mieliśmy pod nogami torfowisko. Na pewno znacie magnetyzm takich miejsc i dobrze wiecie, że nie można mu się oprzeć. Z solidnymi kijami w ręku i duszą na ramieniu, wkroczyliśmy w to leśne uroczysko, z nadzieją spotkania zwiewnej, tajemniczej postaci, obojętne, jakiej płci. Ale ona, ku naszemu wielkiemu rozczarowaniu, nie chciała się jakoś zmaterializować. Obserwowaliśmy, więc roślinność porastającą torfowisko. Wąskolistne turzyce, mchy, wełnianki i skrzypy rozłożyły się jak ogromny dywan wśród olch i brzeziny. Jego kolorystyka była dość ponura a stopień nasycenia wilgocią tak znaczny, że nasze buty pozostawiały w nim głębokie ślady. Przemierzyliśmy to rozhuśtane podłoże bez specjalnej wpadki i choć nie zobaczyliśmy żadnej zjawy, myślę, że warto było podjąć wyzwanie. Twardszy grunt pod nogami sprawił, że wydłużyliśmy krok, a dusza wróciła na swoje miejsce. Obrazek jaki zobaczyliśmy po powrocie mógłby mieć tytuł "urlopowa sielanka". Amatorzy wędkarstwa okupowali pomost, konwersacji prowadzili mniej lub bardziej burzliwe rozmowy a spragnieni snu, ucinali sobie krótkie drzemki. Bez pośpiechu, w przyjaznej atmosferze czas płynął nam leniwie i tylko słońce schodzące coraz niżej przypominało, że trzeba przygotować wieczorne ognisko. Poprzedniego dnia nie mogliśmy go rozpalić, więc dzisiaj odrobiliśmy straty, układając taki stos, że można było spalić na nim czarownicę. Z braku czarownicy nasza ofiara padły niewinne kurczątka. Nie spaliliśmy ich wprawdzie na węgiel a przypiekliśmy mocno na grillu co nie zmieniło faktu, że koniec miały równie żałosny. Jakoś nikt nie płakał nad ich losem a wręcz z zadowoleniem pałaszowaliśmy smakowicie przyrządzone mięso. Płomienie strzelały wysoko do góry a my krążyliśmy wokół nich z dobrym winem i piosenką. Księżyc jak nocna lampka oświetlał nas dyskretnie i miałam wrażenie, że gdyby mógł, usiadłby razem z nami. Królową tego wieczoru była niewątpliwie piosenka. Trudno policzyć ile ich zaśpiewaliśmy ale spokojnie wystarczyłoby na kilkugodzinną rewię przebojów od lat 50-tych do współczesnych. Fryderyk okazał się znakomitym "nabytkiem" na rejs, bo nie tylko pamiętał teksty ale potrafił je jeszcze wygrać nie korzystając z żadnych ściągawek. Tuż przed północą zeszliśmy na pomost. Dzisiejsza noc nie była taka zwyczajna a świętojańska i zgodnie z jej tradycją, puściliśmy na wodę wianek, upleciony z leśnych kwiatów. Oświetlony małym światełkiem, na zgrabnej podstawce zrobionej przez Wojciecha, popłynął w sobie tylko znanym kierunku, razem z naszymi życzeniami. Wróciliśmy do ogniska w mniejszym składzie, jakby trochę wyciszeni, zastanawiając się które z tych życzeń naprawdę się spełni. Na polanie panowała cisza. Widzieliśmy, że jest ona tylko pozorna. Przyroda nadal żyła i to tak intensywnie, że nasze zmysły nie nadążały odbierać wszystkich jej sygnałów. Pokora wobec niej kazała nam opuścić to miejsce i jak przystało na gości w porę złożyć pożegnalny ukłon. Nie wiem jak reszta towarzystwa, ja wracałam na łódkę zaczarowana i zasypiałam z głową pełną myśli nie najbardziej dorzecznych.
Na pokładzie od rana | a C Ciągle słychać bosmana, | a A7 Bez potrzeby cholernie się drze. | d a Choćbyś ręce poranił, | A7 d bosman zawsze Cię zgani | a I powiada – „Zrobione jest źle!” | E7 a „Jeszcze raz czyścić działo, Cóż wam chłopcy się stało? Jak do żarcia, to każdy się rwie. To nie balia, nie niecka, Trzeba wiedzieć od dziecka, Że to okręt wojenny Ale czasem się zdarzy, Że się bosman rozmarzy – Każdy bosman uczucie to zna. Gdy go wtedy poprosisz, Swą harmonię przynosi, Siada w kącie na rufie i gra. Dołącz do Szkoły Żeglarstwa PuntoVita Najbardziej polecane obozy, kursy, rejsy oraz szkolenia żeglarskie dla młodzieży, dzieci i dorosłych na Mazurach, Bałtyku, Atlantyku, w Chorwacji oraz Hiszpanii. Oferta żeglarska 2022 → Zarezerwuj już teraz! Opowiada o morzach, O bezkresnych przestworzach I o walkach, co przeżył on sam. O dziewczętach z Bombaju, Co namiętnie kochają I całują tak mocno do krwi. A gdy spytasz go tylko, O czym marzył przed chwilką, Czemu nagle pojaśniał mu wzrok? Mówi: „W Gdyni, w Orłowie, Będę chodził na głowie, Tak mi przypadł do serca ten port.” Bosman skończył, wiatr ścicha, Aż tu nagle, u licha! Pojaśniało coś nagle we mgle. Poznał bosman, jak cała Polska w blaskach wstawała, Na pokładzie okrętu Zamów śpiewnik żeglarski już od 9,90 zł 77 szant + chwyty gitarowe + 98 stron Kup teraz →
Poniżej znajdziesz listę chwytów na gitarę, do utworu Bosman. Akordy te, z powodzeniem możesz wykorzystać na gitarze klasycznej, akustycznej, a nawet elektrycznej. Nic nie stoi na przeszkodzie, abyś poniższą aranżację, wykorzystał na innych instrumentach, takich jak ukulele, czy pianino. Akordy na gitarę i tekst do utworu Bosman [Zwrotka 1] a Na pokładzie od rana a Ciągle słychać bosmana, d a a7 Bez potrzeby piekielnie się drze, d Choćbyś ręce poranił, a Bosman zawsze cię zgani, E7 a a7 I powiada zrobione, jest źle. [Zwrotka 2] Jeszcze raz czyścić działo, Co wam chłopcy się stało, Jak do żarcia to każdy się rwie, To nie balia, nie niecka, Trzeba wiedzieć od dziecka, Że to okręt wojenny RP. [Zwrotka 3] Ale czasem się zdarza, Że się bosman rozmarza, Jak to bosman, bo każdy to zna, Gdy go wtedy poprosisz Swą gitarę przynosi, Siada w kącie na rufie i gra. [Zwrotka 4] Opowiada o morzach I bezkresnych przestworzach, I o walkach co przeżył je sam, O dziewczętach z Bombaju, Co tak mocno kochają I całują tak mocno aż strach. [Zwrotka 5] A gdy spytasz go tylko O czym marzył przed chwilką, I w czym właśnie zatopił swój wzrok, A bo w Gdyni - odpowie - Będę stawał na głowie Tak do serca przypadł mi ten port [Zwrotka 6] Bosman skończył, wiatr ścicha, aż tu nagle u licha Pojaśniało coś nagle we mgle Poznał bosman, jak cała Polska w blaskach wstawała Na pokładzie okrętu RP [Zwrotka 7] I ja też majtkiem byłem Tak jak wy pokład myłem wiem, że praca niełatwa to, nie Aby zostać bosmanem Tak jak ja nim zostałem trza się chłopie namęczyć, że hej Na pokładzie od rana...
na pokładzie od rana ciągle słychać bosmana tekst